 |
W naszej wspólnocie parafialnej gościliśmy Mbida Franciszka Hervais'a alumna VI
roku Wyższego Seminarium Duchownego w Łomży, pochodzącego z Afryki a dokładniej
z Kamerunu. Podczas niedzielnych Mszy Świętych głosił on Słowo Boże, asystował
przy Ołtarzu Pańskim, rozdawał Komunię Świętą.
Bardzo chętnie udzielił
wywiadu:
-Witamy w naszej wspólnocie
parafialnej Lelisa diakona Franciszka pochodzącego z Kamerunu, alumna VI roku
WSD w Łomży
-
Witam serdecznie! Szczęść Boże!
-Chciałbym zapytać księdza
diakona, jak kształtowało się powołanie do wielkiego daru, jakim jest
Kapłaństwo?
-
Powołanie to jest tajemnica, i nikt nie jest w stanie pojąc właśnie tej
tajemnicy, nikt nie wie dokładnie, jak, jakimi środkami Bóg się posługuje żeby
go wołać, tylko słyszałem pewien głos no i spróbuję za nim, za tym głosem iść.
-Jak podoba się formacja
seminaryjna z alumnami Polskimi i co skłoniło diakona, żeby wstąpić do naszego
diecezjalnego Łomżyńskiego Seminarium Duchownego?
-
Seminarium rozpocząłem już w Kamerunie, byłem w seminarium w Kamerunie i od III
roku według podziału roku w seminarium Łomżyńskim zacząłem właśnie teologie,
czyli od III roku studiów w Łomży, więc na I, II roku miałem w Kamerunie. Ja
zostałem skierowany na studia, więc ode mnie tam nie zależało, szczerze mówiąc
na początek nie chciałem wyjechać do Polski i na seminarium, bo dodatkowego
języka trzeba było się uczyć ,więc trochę tak niechętnie byłem nastawiony do
tego, ale jak biskup powie to już trzeba nawet niechętnie być posłuszny
biskupowi no i myślę, że słusznie.
- 5 Maja 2007r. przyjąłeś
świecenia diakonatu w Łomżyńskiej katedrze z rąk biskupa łomżyńskiego Stanisława
Stefanka razem z ośmioma innymi alumnami jak wspomina ksiądz te wydarzenie?
-
To jest poruszające wydarzenie i
budujące zarazem. Z jednej strony smutek, że od rodziny nikogo nie było na
świeceniach, a z drugiej strony wielka radość, że od rodziny nikogo nie było,
ale tylu ludzi było, że można po prostu się cieszyć, że Kościół jest powszedni,
tylko w naszej wierze można czegoś takiego przeżyć, bo wszędzie czujemy
się tak jak u siebie, więc te wydarzenie bardzo budujące.
-Jak podoba się w naszej małej
wspólnocie parafialnej Lelis, która jest jedną z mniejszych parafii w naszej
diecezji Łomżyńskiej?
-
Powiem tak: pierwsze wrażenie jak przyjechałem wieczorem wczoraj to
podobał mi się kościół, mały, ale piękny i zagospodarowanie i plebania
oczywiście i też plac wokół kościoła, jeśli chodzi o stronę estetyczną jest
bardzo ładny kościół. A jeśli chodzi od tej strony wspólnotowej, jacy są
parafianie, są bardzo gościnni, bardzo życzliwi, ze mnie nikt tutaj jeszcze się
nie śmiał albo coś tam, nie powiem, wspominam bardzo tą życzliwość, to
życzliwe przyjęcie parafian Lelisa. Mała wspólnota, ale bardzo gościnna i w niej
jest bardzo gorąca atmosfera.
-Z jakiej rodziny pochodzi
ksiądz? Czy posiada diakon rodzeństwo?
-
Mam trzech braci młodszych ode mnie, jestem
najstarszy, pochodzę „Dzięki Bogu” z rodziny katolickiej, bo w Kamerunie zawsze
tak nie jest. Tata ma na imię Daniel a moja mama ma na imię Teresa. Moja mama
jest wykładowcą w kolegium nauczycielskim w stolicy Kamerunu Jaunde, wiec tam
rodzina mieszka. Czym się zajmują moi bracia? Dwóch na studiach i jeden już
pracuje i założył sobie rodzinę. Jest młodszy ode mnie, więc o rodzinie nie wiem.
Moja rodzina nie jest najpobożniejsza,
ale stara się też
jakoś wierzyć w Boga i dzięki
temu i dzięki tej atmosferze rodzinnej mogłem po prostu dojrzewać w wierze
i teraz w powołaniu. Tacie jestem bardzo wdzięczny, mojej rodzinie, szczególnie
mojej babci, bo ona też bardzo dużo włożyła modlitwy w moją formację i w sprawy
materialne.
-Jak wygląda Kościół w
Kamerunie?
-
Kościół w Kamerunie ma zaledwie 150 lat, więc to jest młody kościół, który
jeszcze się buduje. Sytuacja zupełnie inaczej wygląda niż w Polsce. Powiem, że
są wspólnoty na przykład coś takiego jak oaza, nazywamy ją z francuskiego
„Młodzież Świata”, więc są różne ruchy powiem, że nasz Kościół jest bardzo zimny
i radosny, bo akurat jeszcze właśnie w tej wierze dopiero wchodzimy i dla nas to
właśnie jest wielkim przeżyciem, że możemy być katolikami i to trzeba
powiedzieć, że dużo Polaków jest w Kamerunie jako misjonarzy. W tej chwili
najwięcej misjonarzy z Polski to w Kamerunie, dlatego że Kamerun jest krajem
spokojnym, więc pozwala na rozwinięcie działalności misyjnej.
-Ulubiona potrawa kameruńska
księdza diakona?
- Są
kameruńskie potrawy. Kamerun nie jest krajem jednolitym, jest różnorodnym, jest
bardzo dużo różnic między wschodem a zachodem, między północą a południem, ale
moją ulubioną potrawą oczywiście jest ryż z mięsem no i to mięso może być z
małpy, z antylopy, niekoniecznie z wołowiny czy wieprzowiny, ale może być na
przykład z wężem boa.
-Chciałbym zapytać jak jest w
Polsce i jakie plany ma ksiądz związane z Polską, ze swoim życiem?
-
Powiem, że ja jako człowiek jestem, moje życie jest bardzo związane z Polską.
Nie dlatego że jestem w Polsce. Urodziłem się w 80 roku, kiedy w Polsce właśnie
zaczęło się dużo dziać, ku dobremu oczywiście. Pierwszą Komunię otrzymałem w 89
roku, to też bardzo ważna data dla Polski. Jak Polska wstępowała do Unii
Europejskiej już byłem w Polsce. Jak papież odszedł do wieczności ja też miałem
mieć okazje być w Polsce, więc powiem szczerze: moje życie jest bardzo związane
z tym krajem. No i moje marzenie: oby zawsze w Polsce było dobrze i oby ta
łączność polsko-kameruńska zawsze trwała i szczególnie te wsparcie duchowe, żeby
Polacy będąc w wierze katolickiej od wieków też pamiętali o tych, co jeszcze
wchodzą dopiero w Kościół, aby oni wspierali duchowo, modlitewnie.
-Dziękujemy księdzu za rozmowę
i chcielibyśmy jako wspólnota parafialna Lelis życzyć, tej Bożej pomocy w pracy
duszpasterskiej no i wszystkiego, co ksiądz by sobie zapragnął.
-
Również dziękują bardzo, dziękuję Ci za rozmowę i też pozdrawiam i z serca
błogosławię całą wspólnotę parafialną. Szczęść Boże!
Wywiad
przeprowadził Łukasz Mrozek.
|